fbpx

Obóz zagłady w Treblince

Szczegóły atrakcji

Id Atrakcji: 7839
Wyświetlenia: 615
W kategoriach: Nekropolie i grobowce
Lokalizacja: Kosów Lacki
0.00 ( 0 głosów )

Opis

Były nazistowski obóz zagłady funkcjonujący od lipca 1942 roku do listopada 1943 roku.
Obóz znajdował się na terenie gminy Kosów Lacki, nieopodal wsi i stacji Treblinka. Utworzony został w ramach akcji "Reinhardt". Prowadzono w nim eksterminację ludności żydowskiej. Transportowane były tu głównie transporty z gett okupowanej Polski, w tym getta warszawskiego. W Treblince mordowani byli Żydzi czescy, austriaccy, jugosłowiańscy, niemieccy, greccy i słowaccy, a także Romowie i Sinti. Niemcy zabijali ofiary przy użyciu gazów spalinowych.

Z transportów wyłączano niewielką liczbę młodych Żydów i fachowców, których później zatrudniano w komandach pracujących na terenie obozu lub w jego sąsiedztwie. Więźniowie narażeni byli na głód, choroby i bestialstwo strażników. Z biegiem czasu w Treblince zawiązała się konspiracja. 2 sierpnia 1943 roku wybuchło powstanie, w trakcie którego zbiegło około 400 więźniów. Przypuszcza się że 70 spośród nich przeżyło wojnę.

Liczbę ofiar obozu w Treblince szacuje się na około 800.000 osób. Był to największy ośrodek zagłady w Generalnym Gubernatorstwie, a zarazem drugi (po Auschwitz-Birkenau) w okupowanej Europie.



Obóz w Treblince zorganizowany został późnym latem 1941 roku, przy linii kolejowej Siedlce – Sokołów Podlaski – Małkinia, w odległości sześciu kilometrów od stacji kolejowej Treblinka. Przeznaczony został dla ludności polskiej i żydowskiej. Jego więźniowie pracowali przede wszystkim w pobliskiej żwirowni.

Prawdopodobnie jesienią 1941 roku na najwyższych szczeblach hitlerowskiego reżimu zaczęła krystalizować się koncepcja "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Pilnego usunięcia Żydów oczekiwały przede wszystkim okupacyjne władze Generalnego Gubernatorstwa, które zakładały, że w ten sposób zażegna się liczne problemy natury ekonomicznej i sanitarnej, z którymi musiały się mierzyć.

17 kwietnia 1942 roku Reichsführ-SS (najwyższy stopień w całej SS) Heinrich Himmler złożył wizytę w okupowanej Warszawie. Prawdopodobnie podczas tej wizyty kazał miejscowym władzom policyjnym zlikwidować getto warszawskie. Rozkaz ten dał bezpośredni impuls do budowy kolejnego obozu zagłady, ponieważ istniejące już obozy w Bełżcu i Sobiborze nie byłyby wstanie "przyjąć" tylu więźniów. Nowy obóz miał się okazać "najdoskonalszym" ze wszystkich ośrodków zagłady akcji "Reinhardt".

Jako miejsce jego lokalizacji wybrano okolice Treblinki. Znajdowały się one bowiem na styku dystryktów warszawskiego i lubelskiego oraz Okręgu Białostockiego, w których znajdowały się duże skupiska ludności żydowskiej. W znajdującej się nieopodal Małkini krzyżowały się drogi kolejowe, co również przemawiało za tą lokalizacją, ponieważ zapewniały one dogodne połączenie z Warszawą, Białymstokiem i miastami dystryktu radomskiego, o który planowano poszerzyć akcję "Reinhardt". Doprowadzenie toru kolejowego do ośrodka zagłady nie nastręczało wielu trudności, gdyż w jego pobliżu przebiegała już bocznica łącząca żwirownię i karny obóz pracy z linią kolejową Siedlce – Sokołów – Małkinia.
Wreszcie dzięki obozowi pracy Treblinka była dobrze znana ludności dystryktu warszawskiego a deportowani Żydzi uważali, że deportowani są do pracy na wchód, a nie do obozu zagłady.

Roboty budowlane rozpoczęły się 1 czerwca 1942 roku. Wybór terenu padł na kilkanaście hektarów lasu i gruntu znajdującego się pomiędzy wsiami Wólka Okrąglik i Poniatowo. Wszystkie prace wykonywane były przez żydowskich robotników z gett w Węgrowie i Stoczku Węgrowskim oraz przez polskich więźniów z pobliskiego obozu pracy. Za dostarczanie materiałów budowlanych odpowiedzialne były przede wszystkim gminy żydowskie, zobowiązano je nawet do dostarczenia zastaw stołowych dla obozowej załogi.

Do czasu przybycia pierwszego transportu wzniesiono budynek z trzema komorami gazowymi oraz baraki mieszkalne dla załogi i więźniów. Teren ogrodzono drutem kolczastym. Z listu pierwszego komendanta Irmfrieda Eberla skierowanego do komisarza ds. dzielnicy żydowskiej w Warszawie Heinza Auerswalda, wynika, że prace budowlane zakończono 11 lipca 1942 roku. Pierwszy transport przybył 23 lipca (wyjechał 22 lipca z getta warszawskiego, w pierwszy dzień "wielkiej akcji wysiedleńczej").

Treblinka stała się jednak miejscem kaźni jeszcze przed przybyciem pierwszych transportów, gdyż podwładni Thomalli masowo mordowali żydowskich robotników zatrudnionych przy budowie obozu. Ofiary katowano na śmierć, rozstrzeliwano w masowych i indywidualnych egzekucjach a nawet celowo przygniatano pniami ściętych drzew. Zdarzało się, że pijani esesmani wpadali do żydowskich baraków i strzelali na oślep, do znajdujących się w nich więźniów. Urządzali także sadystyczne „zabawy”, w których trakcie wymyślnie torturowali i mordowali robotników. Zeznania polskich świadków informują, że podczas robót mogło zostać zamordowanych nawet kilkanaście tysięcy Żydów. Wbrew podawanych w wielu źródłach informacjom, wojnę przeżył co najmniej jeden żydowski robotnik.

Obóz miał kształt nieregularnego czworoboku o wymiarach 600x400 metrów. Jego powierzchnia wynosiła około 20 hektarów. Znajdował się w mało zaludnionej okolicy. Pomiędzy ogrodzenie wykonane drutu kolczastego wplatano gałęzie drzew uniemożliwiające obserwację wnętrza obozu. W narożnikach ogrodzenia stały wieżyczki strażnicze o wysokości ośmiu metrów. Jeszcze jedna wieżyczka znajdowała się w centralnej części obozu. Na najwyższych kondygnacjach wieżyczek umieszczono karabiny maszynowe oraz reflektory Główna brama znajdowała się przy północno-zachodnim narożniku ogrodzenia, korzystali z niej jedynie członkowie załogi. Wszystkie budynki, poza komorami gazowymi, zostały zbudowane z drewna.

Na podstawie wniosków i doświadczeń zebranych z budowy i funkcjonowania obozów w Bełżcu i Sobiborze obóz w Treblince podzielono na trzy obszary/strefy: strefę administracyjno-mieszkalną, strefę przyjęć i obszar zagłady.

Obóz zagłady w Treblince rozpoczął swą działalność 23 lipca 1942 roku, wraz z przybyciem pierwszego transportu. Pracownik stacji w Treblince Franciszek Ząbecki opisał to wydarzenie w następujący sposób: "Dnia 23 lipca w czwartek 1942 r. w godzinach rannych wyszedł z Małkini pierwszy transport z „przesiedleńcami” [...] Pociąg składał się z 60 wagonów krytych, zatłoczonych ludźmi. Byli tam starzy, młodzi, mężczyźni, kobiety, dzieci i niemowlęta w betach. Drzwi wagonów były zaryglowane, okienka zakratowane drutem kolczastym. Na stopniach wagonów z jednej i drugiej strony pociągu, a nawet na dachach, stało i leżało kilkunastu SS-manów z automatami gotowymi do strzału. [...] „Przesiedleńcy” byli niesamowicie stłoczeni w wagonach. Wszyscy musieli stać, pozbawieni dostępu powietrza i możliwości załatwienia potrzeb naturalnych. Jechali jak w rozgrzanych piecach. Wysoka temperatura, brak powietrza, upał wytworzyły warunki nie do wytrzymania, nawet przez zdrowe, młode i silne organizmy. Z wagonów dobywały się jęki, krzyki, wołania o wodę, o lekarza. [...] Cała stacja wypełniła się jękiem i krzykiem kilka tysięcy ludzi. Przez okienka wyrzucano nieczystości. Z wagonów unosiła się para, mimo że dzień był upalny."

Niemieckie plany przewidywały, że w Treblince mordowani będą Żydzi z dystryktów warszawskiego i radomskiego. Zakładano, że część mieszkańców tamtych gett skierowana będzie do obozu w Sobiborze. Z powodu remontu linii kolejowych Lublin – Chełm i Chełm – Włodawa transporty do Sobiboru musiały jednak zostać wstrzymane aż do października 1942 roku. Więc o ile do połowy sierpnia 1942 roku Treblinka przyjmowała dziennie 5-7 tys. ofiar, o tyle później liczba ta wzrosła do 10-12 tys.

Załoga początkowo nie przykładała większej wagi do utrzymywania przywożonych Żydów w nieświadomości, co do miejsca do którego zostali przywiezieni. Brutalnie wypędzano więźniów z wagonów, kazano rozebrać się do naga i biegiem zapędzano do komór gazowych. Pośpiech i brutalne traktowanie miały wprawić Żydów w oszołomienie i uniemożliwić jakikolwiek opór. Jedynym elementem dezinformacji były tablice ustawione na placu transportowym na których widniały napisy w języku niemieckim i polskich: "Uwaga Warszawiacy! Jesteście w obozie przejściowym, z którego będzie kontynuowany transport do obozów pracy. Aby uniknąć epidemii, odzież oraz bagaż będą zabrane do dezynfekcji. Złoto, pieniądze, obce waluty i biżuteria będą zdeponowane w kasie za pokwitowaniem. Zostaną one zwrócone później, za okazaniem pokwitowania. Dla zachowania czystości, wszyscy przybyli muszą się wykąpać przed dalszą podróżą."

Ambicją komendanta Eberla było, aby jego obóz przewyższył wszystkie inne ośrodki zagłady pod względem liczby zamordowanych Żydów. Nie zważając na ograniczone „zdolności absorpcyjne” Treblinki, domagał się przysyłania wciąż nowych więźniów. Skutki tego były katastrofalne. Personel obozu nie nadążał z likwidacją przyjeżdżających transportów, więc pociągi przez długi czas oczekiwały na stacjach pośrednich, a zamknięci w wagonach Żydzi masowo umierali na skutek braku powietrza i wody. Na niekorzyść działał także fakt, że komory gazowe działały zbyt wolno z powodu małego doświadczenia personelu i problemów technicznych. Zdarzało się, że podczas gazowania awarii uległ silnik a znajdujący się w komorach więźniowie musieli czekać na jego naprawienie. Wobec tych problemów zdarzało się, że całe transporty były rozstrzeliwane już w strefie przyjęć.

Więźniowie żydowscy nie nadążali z grzebaniem ofiar, stąd obóz i pobocza torów kolejowych prowadzących do obozu były zasłane tysiącami zwłok. W sierpniu 1942 roku odór rozkładających się zwłok był już tak silny, że wyczuwano go nawet w odległej o wiele kilometrów Ostrowi Mazowieckiej. W tych okolicznościach niemożliwe było utrzymanie przeznaczenia obozu w tajemnicy a w docierających do Treblinki wagonach wybuchała panika, przeradzająca się nierzadko w próby ucieczek lub oporu.

Relacja Franza Stangla podczas pierwszej wizyty w obozie: "Odór dotarł do nas na wiele kilometrów przed celem podróży […] Gdy zostało piętnaście czy dwadzieścia minut jazdy do Treblinki, zaczęliśmy natykać się na zwłoki leżące obok torów, najpierw dwie-trzy sztuki, potem więcej, a kiedy w końcu dojechaliśmy do stacji kolejowej, leżały ich chyba setki – leżały tak przez wiele dni, w upale. Na stacji stał pociąg pełen Żydów, niektórzy już martwi, a niektórzy jeszcze przy życiu […] Kiedy wjechałem do obozu i wysiadłem z samochodu na placu, stałem po kolana w pieniądzach. Brodziłem w banknotach, monetach, kamieniach szlachetnych, biżuterii, odzieży. Leżały rozrzucone po całym placu. Fetor był nie do zniesienia. Wszędzie leżały setki, nie, tysiące rozkładających się ciał. Za placem, w lesie […] pośród namiotów i ognisk zobaczyłem grupy Ukraińców i kobiet – były to, jak się później dowiedziałem, prostytutki z całej okolicy – wszyscy pijani, tańczyli, śpiewali i grali na instrumentach".

Panujący chaos nie wpłynął jednak na zmniejszenie tempa eksterminacji. Jicchak Arad szacował, że między 23 lipca a 28 sierpnia 1942 roku w Treblince zamordowano 312,5 tys. Żydów.
19 sierpnia wstępną inspekcję w obozie przeprowadził inspektor obozów zagłady Christian Wirth. Wyniki inspekcji zaalarmowały Globocnika, który niedługo później osobiście udał się do obozu, zabierając ze sobą Wirtha. Zorientowawszy się w sytuacji Globocnik błyskawicznie odwołał ze stanowiska komendanta Eberla i powierzył Withowi zadanie opanowania sytuacji w obozie. 28 sierpnia tymczasowo wstrzymano transporty do Treblinki.

Wirth z dużą energią przystąpił do reorganizacji obozu, korzystając z doświadczeń jakie nabył w czasie kierowania obozem w Bełżcu. Prace rozpoczynano o 5:00 a kończono o 23:00. Już w pierwszych dniach pobytu w Treblince zarządził budowę nowych, większych komór gazowych. Zainicjował także budowę innych obiektów, w tym rampy kolejowej.

Wirth wymagał od podwładnych absolutnego posłuszeństwa. Chcąc zastraszyć Żydowskich pracowników, wielokrotnie zarządzał egzekucje. Wprowadził także karę chłosty, nie rzadko samemu chwytając za pejcz. Wywierał jednocześnie ogromną presję na podległych mu esesmanów, nalegając między innymi, aby sami rozstrzeliwali Żydów. Demonstrując swoją władzę miał także nakazać rozstrzelanie dziesięciu Polaków, w tym 10-letniego chłopca oraz rolników pracujących w polu, których pod zarzutem „spekulacji” zatrzymano nieopodal obozu.

Wirth dopilnował także uprzątnięcia tysięcy zwłok zalegających w obozie. W tym celu z pobliskiego obozu pracy sprowadził koparki za pomocą których wykopano wielkie masowe groby.

Wirth przebywał w Treblince przez trzy tygodnie. Po zakończeniu reorganizacji przekazał komendanturę Franzowi Stanglowi, uprzednio komendantowi obozu w Sobiborze. 3 września wznowiono transporty do Treblinki. Pierwszy transport przybył już następnego dnia.

Część źródeł podaje, że ostatni transport sformowany podczas „Wielkiej Akcji”, w którym znaleźli się przede wszystkim żydowscy policjanci z rodzinami, odjechał do Treblinki 21 września. Według źródeł niemieckich latem 1942 roku z warszawskiego getta wywieziono 253 742 Żydów.

Zmniejszenie rotacji więźniów i ograniczenie możliwości indywidualnych ucieczek stworzyły warunki, w których mogła rozwijać się obozowa konspiracja. Na przełomie lutego i marca 1943 roku grupa więźniów „dolnego obozu” zawiązała tzw. Komitet Organizacyjny. Komitet koncentrował swoje wysiłki na zdobyciu broni. W kwietniu ślusarzowi Eugeniuszowi Turowskiemu udało się potajemnie dorobić klucz do niemieckiego magazynu z bronią i amunicją. Po pierwszej nieudanej próbie ich wyniesienia aktywność konspiracji przejściowo osłabła. W maju 1943 roku do obozu dotarły transporty z ogarniętego powstaniem getta warszawskiego. Do Komitetu dołączyli wkrótce nowi członkowie. Komitet zdecydował, że powstanie wybuchnie 2 sierpnia o godzinie 16:30.

Konspiratorzy planowali wybić niemieckich esesmanów, zmusić wachmanów do kapitulacji, a następnie spalić obóz i zakończyć jego ludobójczą działalność. Następnie w planach mieli opuścić Treblinkę i uciec w kierunku Puszczy Białowieskiej. Starannie przygotowany plan został zniweczony, gdy Kurt Küttner przypadkiem wykrył złoto u jednego z żydowskich więźniów. Uruchomiony w ten sposób ciąg wydarzeń doprowadził do przedwczesnego rozpoczęcia walki. Walka trwała niespełna 30 minut. Ostatecznie spośród 840 więźniów blisko czterystu zdołało uciec. Za zbiegłymi Żydami urządzono zakrojoną na szeroką skalę obławę. Ostatecznie wojnę przeżyło niespełna 70 uciekinierów.

Powstanie nie sparaliżowało działalności Treblinki, gdyż komory gazowe pozostały nienaruszone. Niedobór siły roboczej uzupełniono przysyłając grupę żydowskich więźniów z pobliskiego obozu pracy. Transporty do obozu docierały do 19 sierpnia. W związku ze zbliżającym się końcem akcji „Reinhardt” Niemcy rozpoczęli stopniową likwidację obozu. Rozpoczęto zacierać ślady po obozie. Przez cały wrzesień i październik pracownicy rozbierali budynki, wieżyczki i ogrodzenie. Do 17 listopada 1943 roku z Treblinki wywieziono ponad 100 wagonów towarowych ze sprzętem i materiałami budowlanymi. Na terenie poobozowym wzniesiono gospodarstwo rolne. Osadzono na nim dwóch byłych wachmanów z rodzinami: niejakiego Saszkę oraz volksdeutscha z Ukrainy nazwiskiem Strebel. Mieli oni strzec terenu przed niepowołanymi osobami. Wykonanie ostatnich prac porządkowych w Treblince powierzono grupie około 30 Żydów, 17 listopada Franz i jego ludzie rozstrzelali wszystkich więźniów w pobliskim lesie, a następnie spalili ich ciała. W gronie zamordowanych znalazły się trzy kobiety - były to ostatnie ofiary Treblinki.

W sierpniu 1944 roku, w obawie przed zbliżającą się Armią Czerwoną, obaj wachmani podpalili zabudowania swojej „farmy” i wraz z rodzinami uciekli w kierunku Małkini. Od 24 września do 22 listopada 1945 roku, dochodzenie w sprawie zbrodni popełnionych w Treblince II prowadziła Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce.

Pod względem liczby ofiar Treblinka II była największym ośrodkiem zagłady akcji „Reinhardt”. Zdzisław Łukaszkiewicz, który z ramienia Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce prowadził dochodzenie w sprawie zbrodni w Treblince, liczbę ofiar oszacował na 785,3 tys. Podczas dwóch procesów załogi Treblinki, które toczyły się w Niemczech Zachodnich, biegli ocenili, że w obozie poniosło śmierć co najmniej 700 tys. (proces w latach 1964–1965) i co najmniej 900 tys. osób (proces w roku 1970). Edward Kopówka, dyrektor Muzeum w Treblince, jest zdania, że „jako podstawę” należy przyjąć liczbę 800 tys. Szacunkową liczbę 800 tys. podają także inne źródła. Instytut Pamięci Narodowej przyjmuje z kolei, że w Treblince zginęło ok. 850 tys. Żydów, w tym ok. 800 tys. Żydów polskich.

W 1955 roku Ministerstwo Kultury i Sztuki rozstrzygnęło konkurs na zagospodarowanie terenów poobozowych w Treblince. Zwycięską pracą okazał się projekt założenia przestrzenno-pomnikowego. Mauzoleum Walki i Męczeństwa w Treblince objęło: teren byłego ośrodka zagłady, teren byłego obozu pracy oraz położone w jego pobliżu żwirownię i miejsce straceń, „Czarną Drogę”, która łączyła oba obozy. W latach 1964–1981 nie było podporządkowane żadnej muzealnej jednostce. W 1981 roku włączono je do Muzeum Zbrojowni w Liwie, a w 1986 roku przekształcono w oddział Muzeum Regionalnego w Siedlcach, zmieniając jednocześnie nazwę na Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince. W 2010 roku w Treblince powstał w pełni funkcjonalny budynek muzealny, w którym uruchomiono wystawę stałą. W 2018 roku placówka stała się samodzielną samorządową instytucją kultury pod nazwą „Muzeum Treblinka. Niemiecki nazistowski obóz zagłady i obóz pracy (1941–1944)".
Centralnym elementem upamiętnienia dawnego obozu zagłady jest monument złożony z nieobrobionych bloków granitowych, nawiązujących wyglądem do jerozolimskiej Ściany Płaczu. Stoi w miejscu, w którym znajdowały się komory gazowe. Za pomnikiem znajduje się symboliczne palenisko w formie betonowej płyty w kształcie prostokąta. Teren wokół pomnika podzielono na trzy pola o łącznej powierzchni ok. 22 tys. m², które zalano betonem, chroniąc w ten sposób pozostałości grobów przed „hienami cmentarnymi”. Ustawiono na nich około 17 tys. kamieni różnej wielkości. Na niektórych z nich widnieją nazwy miast, z których przybywały transporty do Treblinki. Jedynym imiennym upamiętnieniem w byłym obozie zagłady jest kamień poświęcony Januszowi Korczakowi i jego podopiecznym z Domu Sierot, odsłonięty w 1978 roku. Według jednej z interpretacji, liczba kamieni nawiązuje do maksymalnej liczby osób, która mogła być zamordowana w komorach gazowych Treblinki w ciągu jednego dnia. Pomnik-mauzoleum w Treblince uznawany jest za „wybitne dzieło architektury pomnikowej i najbardziej poruszającą kompozycję architektoniczno-rzeźbiarską poświęconą pamięci ofiar Holocaustu w Polsce”.

Na terenie byłego obozu zagłady co roku (2 sierpnia - w rocznicę buntu więźniów) odbywają się uroczystości poświęcone jego ofiarom. Mimo iż Treblinka II była największym po Auschwitz-Birkenau ośrodkiem zagłady w okupowanej Europie, wciąż pozostaje stosunkowo mało znana polskiej opinii publicznej.

Do 2014 roku historykom udało się ustalić nazwiska 62 esesmanów oraz 66 wachmanów pełniących funkcję w Treblince. Tylko nieliczni z nich zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Piętnastu spośród niemieckich esesmanów zginęło podczas wojny lub niedługo po jej zakończeniu. W tym gronie znaleźli się m.in. Christian Wirth (zabity przez jugosłowiańskich partyzantów w maju 1944), Richard Thomalla (rozstrzelany przez NKWD w maju 1945), Irmfried Eberl (popełnił samobójstwo w amerykańskim areszcie w lutym 1948 roku). Kierownik „dolnego obozu” Kurt Küttner został aresztowany po wojnie, lecz zmarł w grudniu 1950 roku, nieosądzony za zbrodnie popełnione w Treblince.

Podczas procesu załogi w Treblince na ławie oskarżonych zasiadł komendant obozu Franz Stangl, który w 1967 roku został aresztowany w Brazylii i ekstradowany do Niemiec Zachodnich. Jego proces odbył się w 1970 roku. Stangl został uznany winnym zarzucanych mu czynów i skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Zmarł w więzieniu 28 czerwca 1971 roku.






Opracowano na podstawie wikipedii.
Zdjęcia: Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 PL , via Wikimedia Commons

Lokalizacja

Kosów Lacki, mazowieckie
Treblinka

Ocena

Ocena

Oceny użytkowników

Zaloguj się aby ocenić